Stowarzyszenie Twórców Form Złotniczych - Janusz Bożek

Janusz Bożek - pośmiertna wystawa prac...

Galeria Sztuki w Legnicy nieprzypadkowo zorganizowała pośmiertną wystawę prac Janusza Bożka i pokazuje ją podczas Międzynarodowego Przeglądu Form Złotniczych "Srebro `99".

Podsumowująca Jego 25 letnią przygodę z biżuterią prezentacja odbywa się prawie dokładnie w rok po śmierci Janusza. To właśnie do Legnicy Janusz czuł wielki sentyment. Wysyłał prace na wszystkie konkursy i prawie w każdym legnickim katalogu można znaleźć zdjęcia Jego charakterystycznych prac. Nawet prace nadsyłane na konkursy tematyczne były łatwo rozpoznawalne. Wypracował swój własny styl. Małe formy rzeźbiarskie tak bardzo zdominowały Jego wzornictwo, że wiele osób było przekonanych o Jego rzeźbiarskim wykształceniu, chociaż faktycznie ukończył studia na wydziale Architektury Wnętrz krakowskiej ASP. Ptaki, smoki, ludzkie postaci miały niepowtarzalny klimat. Często wykorzystywał naturalne bryłki bursztynu, poddając je tylko minimalnej obróbce.

Prace Janusza kupowane przez koneserów i kolekcjonerów rozproszyły się po świecie tak, że dzisiaj trudno zebrać je wszystkie w jednym miejscu. Skompletowana ze zbiorów prywatnych i muzealnych wystawa daje jednak przegląd twórczości Janusza. Zamyka go praca zakwalifikowana na Jego ostatnią legnicką wystawę - "Amulety".

Andrzej Bielak

0 Januszu
Poznaliśmy się na spotkaniu towarzyskim u znajomych, zaraz po moim dyplomie. W związku z tym, że ja interesowałem się zegarami i ich konstrukcją, rozmawialiśmy na ten temat, bo Janusz był na etapie przemyśleń o biżuterii mobilnej, jak ją nazywał. To było nasze pierwsze spotkanie. Później po paru latach spotkaliśmy się ponownie, ponieważ, jak się okazało, nasze pracownie znajdowały się w tym samym bloku i po dachu można było przejść z jednej pracowni do drugiej. I od tego czasu nasza znajomość się zacieśniła. Widywaliśmy się dość często, głównie ja bywałem u niego, ponieważ on zawsze był zapracowany, zawsze siedział przy swoim warsztacie i pracował, a nawet jak odrywał się na chwilę, żeby wypić kawę, herbatę czy piwo i pogadać, to też rozmawialiśmy o planach twórczych, projektach i problemach z tym związanych.

Właściwie zawsze był nastawiony na działalność twórczą, rzadko myślał o rozrywce i odpoczynku. Był życzliwie nastawiony do ludzi, nigdy nie odmówił pomocy, rady, poparcia, pociechy. Emanował taką energią, która wyrywała z przygnębienia i smutku. Przyjmował gości z uśmiechem, zapraszał życzliwym gestem, był człowiekiem bardzo dobrym i ciepłym i to udzielało się wszystkim przebywającym w jego otoczeniu.

Był zawsze gotów doradzić, pomóc, nauczyć dobrej roboty a przede wszystkim myślenia, artystycznego myślenia z polotem, poszukiwania nowych rozwiązań, nowych wartości, a nie powielania starych, sprawdzanych form. Próbował pokierować myśl swojego rozmówcy w stronę właściwego rozwoju. Ja wiele mu zawdzięczam i wiele się przy nim nauczyłem. Często przyglądałem się jego pracy, jego osiągnięciom i dokonaniom, przez to prawdopodobnie właśnie mój rozwój postępował, aczkolwiek ja robiłem rzeczy zupełnie inne, odmienne. Jego rozwój szedł w stronę miniatury rzeźbiarskiej. Jak go poznałem, robił też sporo biżuterii, formy typowo jubilerskiej, natomiast rozwijał się w stronę miniatury rzeźbiarskiej, formy typowo przedstawieniowej, postaciowej. Jednocześnie bywało to połączenie biżuterii i rzeźby o niebywale wysublimowanym charakterze, bardzo osobistym w sumie.

Był człowiekiem skromnym, nie zabiegał o sławę i splendory nadzwyczajne, tylko działał w tym, co było dla niego pasją i sensem życia.

Kraków, 28 listopada 1999
Tomasz Jagiełło