<<< menu        <<<-- wstecz

STFZ w Galerii Projektantów na targach INHORGENTA `2005

Jeśli kogoś tam nie było, nie wie jak to wygląda i pachnie - powinien w przyszłym roku nadrobić tę zaległość. Wyjazd na targi należy traktować jako obowiązkową wycieczkę do galerii ze współczesną światową biżuterią.

Wydawało mi się, że pojechałem tam na swój sposób przygotowany. Teoretycznie znałem niemiecki design z gazet i Internetu. Wiedziałem też, że Inhorgenta to gigant przy niewielkim Amberifie i trzeba się przygotować na szok. Mimo to, gdy stanąłem na środku hali C2, nie wiedziałem na co patrzeć, od czego zacząć, w którą stronę iść. Wszystko było prosto i świadomie zaprojektowane, czysto i perfekcyjnie wykonane, bezbłędnie podane. Ogarnęła mnie szczera złość.

Wszystkie stoiska były nieprzypadkowo urządzone, bez powtarzania starych schematów, specjalnie przygotowane, ładnie narysowane. Chyba tylko nasze, Legnicy i ASP z Łodzi swoim wystrojem bazowały na standartowych gablotach "chłodniach". Co ciekawe - wiele stoisk eksponowało prace w ogóle bez gablot - biżuteria była odsłonięta, ułożona na podłodze, na skrzyniach lub na kubikach. Był do niej bezpośredni dostęp, można było ją dokładnie obejrzeć, a nawet dotykać. Myślę, że w przyszłości powinniśmy zawczasu pomyśleć nad projektem naszego stoiska.


Nasza ekspozycja...

... i gospodarze: Boguś Bytomski,

Maryla Dubiel i Antek Zaremski.

Sąsiedzi: Legnica...

... ASP ŁÓDŹ, szkoły z Idar-Oberstein i Birmingham.

Nasze stoisko stało trochę z boku, vis a vis London College of Art i Alchimia z Florencji. Obok nas Legnica eksponowała pracę Giedymina Jabłońskiego z wystawy Krąg (Grand Prix) i prezentowała miszmasz z ostatnich legnickich konkursów. Prowadzili również sprzedaż swoich katalogów. Na szczęście, po starej znajomości, gdy uśmiechałem się do pracowników legnickiej galerii, mieli dla mnie jakieś egzemplarze darmowe. Korzystałem z tej sprzyjającej okoliczności po wielokroć, gdy tylko ktoś wykazywał ponadprzeciętne interesowanie. Obdarowywałem wtedy rozmówcę kompletem publikacji.

Stoiska z polską biżuterią miały się dobrze. Nie znam szczegółów, ale zarówno Maria Rzewuska, frau Anioł, jak i Deko Echo wydawali się mieć ręce pełne roboty. W uderzeniu był Piotrek Małysz, który po raz pierwszy przyjechał do Monachium z własnym standem i nową kolekcją. Debiutowali również Mariusz Gliwiński i Daniel Orłowski. Obydwaj z burszytynowymi kolekcjami. Marcin Zaremski był tu już po raz 6!


Kontrola jakości ;-) z Łodzi...

... i z Legnicy.

Polskie akcenty: DECO ECHO ...

... Marcin Zaremski ...

... Piotr Małysz...

... firma p. Rzewuskiej

W hali obok, grupa polskich wystawców prezentowała swoje bursztynowe kolekcje w jednym dużym stoisku, podzielonym na mniejsze boksy. Serce rosło ;-) na widok wielkiego czerwonego napisu POLSKA, który dumnie rozciągał się nad całym stoiskiem. Wydaje mi się ciekawe, że fotografie designu proponowanego przez właśnie te firmy, to jedyne ilustracje artykułu "Polnische Schmuckdesidners setzen Trends" w lutowym numerze "GZ". Zostawiam to bez dalszego komentarza.

Podczas moich "dyżurów" na stoisku STFZ doszło do kilku interesujących spotkań. Pani Astrid Niggeloh z Forum for Shmuck und Design uśmiechała się i pytała co u nas, sprawiała wrażenie zainteresowanej moją propozycją organizowania tematycznych spotkań naszych prac czy wymianą wystaw. Co z tego wyniknie, zależy tylko od nas. Podobny charakter miała rozmowa z panem Jaroslavem Kodejszem który uczy złotnictwa w szkole w Jabłoncu. Byli również pan Andrea Lombardo z panią Ritą Marcangelo z galerii Alternatives Włoch. Na przełomie 2006/2007 planują zorganizowanie wystawy polskiej biżuterii. Przedstawicielka galerii z Belgii jest zainteresowana kontaktami z naszymi plastykami....

Pozostałe informacje do wiadomości dla naszych członków. A najważniejsza strona to www.designpodium.de ! w wersji niemieckiej i angielskiej.

Antek Zaremski

zdjecia: Bogumił Bytomski, Antek Zaremski

<<< menu        <<<-- wstecz

Copyright © 2000 - 2005 STFZ. Wszystkie prawa zastrzeżone.