<<< menu        <<<-- wstecz

XL - autorska wystawa Kamilli Rohn w Galerii BIELAK

Na wystawę umawialiśmy się z Kamą półtora roku temu, bez okazji, po prostu od zawsze podoba mi się jej biżuteria. Kilka miesięcy temu zapytałem jaki tytuł będzie miała wystawa. Odpowiedziała, że to właśnie jej 40 lat twórczej pracy i chciała by do tego nawiązać, ale żeby trochę jednak ukryć tą dla kobiety sporą liczbę lat, zapisaliśmy ją cyframi rzymskimi, stąd "XL".

Redagując zaproszenie Kama podała swoje życiowe credo: Zebry, słonie, ptaki, żółw i ważka, liść i płatek śniegu oraz inne cuda natury są od 40 lat tematem moich projektów,. Rodzina, kilkoro przyjaciół i wierny kot są dla mnie najważniejsi jeszcze dłużej.


I w pokazanej wystawie uwzględniła prawie wszystko. Rodzinę; Matkę i Ojca - Ludmiłę Slaską-Suchorzewską Rohn i Ryszarda Rohna, Męża - Andrzeja Mrozińskiego, Syna - Andrzeja Mrozińskiego Juniora i wnuczkę - Maję Mrozińską. Każdemu poświęcając jedną gablotę, w której biżuterię uzupełniła krótką notką i karteczkami z datami: "lata 60"," lata 70"," lata 80", - wielu z nas nie było jeszcze wtedy na świecie.

Rodzice, urodzeni na początku XX wieku, przez wiele lat zajmowali się projektowaniem i wykonywaniem bizuiterii biorąc aktywny udział w życiu artystycznym Warszawy. Mąż Andrzej długi czas był współtowarzyszem przy złotniczym stole. Syn Andrzej - junior, absolwent wydziału Rzeźby warszawskiej ASP, choć zawodowo odszedł od złotnictwa, popełnia od czasu do czasu złotnicze prace, zdobywając nawet nagrody w Legnicy. 4-letnia wnuczka Maja, na wieść o wystawie Babci, zaprojektowała kilka przedmiotów, stąd jej rysunki eksponowane na wystawie.

Wreszcie autorskie gabloty Kamy, wypełnione jej biżuterią. Zaprojektowaną przez kobietę dla kobiet. Bez skandalu i dekonstrukcji, i nawet nie absolutnie piękne. Po prostu piękne. Jak sama pisze - "cuda natury", w doskonałych proporcjach, ładnie skomponowane, gdzie trzeba kolorowe (Kama często używa złocenia), gdzie nie - doskonałe czarno-białe graficzne rysunki na porcelanie, i jeszcze te uszy, i skrzydła wychodzące poza rysune - wspaniale wyważone i perfekcyjnie wykonane, i nocne ćmy ze skrzydłami z nasion klonu, i żółwie, które rozpełzły się po średniowiecznym murze w gablocie, a może terrarium? To wszystko sama poezja.
 

Na wernisaż przybyła bardzo liczna grupa wielbicieli talentu Kamy, przyjaciół, kolegów, właścicieli galerii. Od Gdańska, przez Warszawę i Kielce, po Wrocław i Kraków. Pito wino zachwycając się pracami i czyniąc pierwsze zakupy.

Podczas wernisażu ktoś niedyskretnie próbował rozszyfrować wiek Kamy. Padła szybka odpowiedź - 44 lata. Kama zaczynała jako czteroletnie dziecko, podobnie jak jej wnuczka Maja. One tak mają w tej Rodzinie.

Impreza zakończyła się tradycyjną ogrodową nocną imprezą, którą uświetnił nie zapowiadany, niezwykle ekscytujący pokaz ogni sztucznych.

Andrzej Bielak
www.galeriabielak.pl
Kraków, maj 2007

<<< menu        <<<-- wstecz

Copyright © 2000 - 2007 STFZ. Wszystkie prawa zastrzeżone.